poniedziałek, 12 października 2015

Ten czas....


  

Jak to mówi słynne przysłowie
"Czas się kurczy jak góralski sweterek po praniu", minęły wakacje w Chorwacji, obiecałam sobie, że wpiszę coś ciekawego a tutaj już jesienny wypad z dziewczynami za mną. Praca w domu wydawałoby się wydłuża mój czas, ostatnio jednak okazało się zupełnie odwrotnie. Czy doba aby na pewno ma 24 godziny? W zeszłym tygodniu odniosłam wrażenie, że najwyżej 16. Opowieścią o Chorwacji jeszcze Was zdążę zanudzić, a tymczasem troszkę o ostatnim wypadzie, tak "na świeżo".


Weekend jest zbyt krótki na zwiedzenie całej Warszawy, stąd postanowienie o kolejnym wyjeździe  to miejsce. Tym razem na spokojnie, bez całodniowego chodzenia po muzeum, osoby ciężko pracujące chciały odpocząć. Wyjechałyśmy, tym razem w trójkę, po 16 i "dzięki temu" trafiłyśmy na korki (co było do przewidzenia) ale o dziwo nie w Warszawie :D

Trasa jakoś minęła, zalogować miałyśmy się o 21, dojechałyśmy o 20:50 - czyli na czas :)
Apartament spełnił nasze już nie tak małe wymagania. W pierwszy wieczór udałyśmy się do fajnej knajpki #Flambeeria. Było pysznie, lekko i inaczej :) Mały ogródek przed knajpką miał świetny klimat i gdyby nie niska temperatura zostałybyśmy na zewnątrz.



Drugi dzień rozpoczęłyśmy od zwiedzania Starego Miasta i jego rynku. Udałyśmy się do knajpki Cafe Rynek i zamówiłyśmy kawę. Pomijając to, że moja filiżanka była tak usyfiona, że odechciało mi się z niej pić, jakość obsługi w tym lokalu jest tragiczna. Nastawienie typowo na klientów tylko z dużymi zamówieniami. Odradzam, nie polecam, nie powtórzę. Tragedia.

Kolejnym miejscem na naszej liście w sobotę była dziewicza wyprawa do Escape Room "Włam Stulecia". Słyszałam gdzieś kątem ucha o takich miejscach rozsianych w różnych miastach Polski, ale nie miałam okazji korzystać. Za namową szwagierki, udałyśmy się z wizytą.
Pierwsze wrażenie po wejściu do piwnicy - strach, niepokój wywołane niewiedzą. Po chwili zasady zostały nam wyjaśnione i zaproszono do przeżycia przygody. 60 minut niestety nie wystarczyło nam na przejście pokoju i wydostanie się z pomieszczenia, ale zabawa była rewelacyjna, wszystkie szare komórki pobudzone, adrenalinka wskrzeszona. Taka zabawa na pewno pobudza nas do działania, odczuwamy chęć współpracy i rozwiązania zagadki. Gdy się nie udaje - chcemy więcej. I tym sposobem odwiedziłyśmy już kolejny Escape room, ale o tym za chwilę :)
Escape Room Włam Stulecia jest rewelacyjnie skonstruowany, wymaga niesztampowego myślenia i współpracy całego zespołu. Emocje zapewnione. Ktoś ewidentnie włożył mnóstwo pracy w rozbudowę pokoju i to widać na każdym kroku. Zdecydowanie polecam każdemu, kto choć na chwilę zjawi się w Warszawie :) Dodatkowym plusem jest to, że pokoje czynne są 7 dni w tygodni do późnych godzin wieczornych. A po umysłowym wysiłku? Czas na smaczną kolację :)

I tutaj pojawia się kolejny punkt wycieczki - #Manekin.
Rewelacyjna naleśnikarnia, bardzo dobre jedzenie za niską cenę. Restauracja nie rezerwuje stolików - dla miejscowych może ok, ale dla kogoś, kto przyjeżdża z daleka jest to minus. Szczególnie jeśli na dworze jest zimno :) Pani przez telefon poinformowała nas jednak o czasie oczekiwania na stolik i mniej więcej w takim czasie dostałyśmy się do środka. Restauracja jest duża więc rotacja też nie najgorsza :) Po 30 minutach siedziałyśmy już przy stoliku. Naleśniki naprawdę różnorodne, możliwość własnej kompozycji oraz fakt, że kucharze gotują na widoki zdecydowanie przemawia za tym, aby odwiedzić tę restaurację.


W sobotni wieczór zafundowałyśmy sobie "rozmowy w toku" przy drinku. Pełen chill. W niedzielę natomiast zdecydowałyśmy odwiedzić Łazienki Królewskie i tutaj moje zaskoczenie - są bezpłatne. Choć długi czas żyłam z przeświadczeniem, że za wejście musimy płacić. Płacimy jedynie za zwiedzanie obiektów na terenie parku.Pawie też występują, ale nie udało mi się żadnego sfotografować.
Potwierdzam natomiast, że są!!!
 Park jest naprawdę bardzo ładny, a na każdym kroku czekają nas takie stworki:


                                                           


Po kilkugodzinnym spacerze po Parku wróciłyśmy do Centrum, by spróbować czegoś nowego.
W sobotę, szukając Escape Roomu, mijałyśmy restaurację tajską, do której nie wpuszczono nas ze względu na brak rezerwacji. Tak nas zaintrygowały tłumy wewnątrz, że zdecydowałyśmy wrócić w niedzielę. Wizyta trafiona w punkt! Restauracja rewelacyjna, jedzenie przepyszne, a ceny przystępne.
Kto zgadnie co to za danie?


Wyjazd zaliczam do wyjątkowo udanych!
A na wiosnę?
Na wiosnę Sandomierz!
Śladami O. Mateusza....

Jednak Warszawa w weekend - to nie jest możliwe. Dlatego na jesień 2016 zaplanowany jest trzeci wyjazd do Warszawy, śledźcie mój blog, a będzie Wam dane!